W końcówce seoznu 7 najbardziej irytują mnie Lynette i Felicia. Lynette wiecznie niezadowolona z pomysłów Toma, ciągle chce w nim coś zmieniać, jest uparta w nieznośny sposób. Chodzi i smęci, a Tom to jedna z moich ulubionych postaci. Natomiast Felicia( o ile dobrze napisałam jej imię) i to jej wrabianie biednej Susan. Zdezydowanie są to najbardziej irytujące osoby.
Lynette była moją ulubiona desperatką,na równi z Kath,ale to co scenarzyści wyprawiają z jej postacią woła o pomstę do nieba...zrobili z niej wrednego i marudnego babsztyla:(
to prawda. uwielbiałam rodzinkę Scavo. Lynette była spoko, a teraz zrobili z niej potwora. ale i tak najbardziej kocham Kath. 6 sezon należał do Niej. teraz zostały mi tylko powtórki.
Ja tam Felicię lubiłem. Na początku wkurzał mnie Carlos i Susan. Teraz on mnie w ogóle nie wkurza, a ona jeszcze trochę. Nie lubię Mike`a, Zach`a, Dave`a, MJ`a, gejów i rodzinki z 2. sezonu. Za Katherine również nie przepadałem. Uwielbiam natomiast Edie, Gaby, Bree, Carl`a, Karen i jej partnera, Angie i Paul`a. Jednak plebiscyt na najbardziej irytującą postać wygrywa Orson.
A mnie najbardziej irytowała Katherine. Mimo, że jej postaci nie lubię, to jej bohaterka znakomicie uzupełniała serial ;)
Ja odniosłem takie wrażenie, sam nie wiem do końca dlaczego, że on jest ciągle spięty, ciągle się poci i ma tłuste włosy. Ja na prawdę nie mam pojęcia skąd to się wzięło, ale taki mi się wydawał i mnie ogólnie denerwował. Czasem mi przypominał nawet Chandlera Binga z Przyjaciół, ale też nie rozumiem dlaczego, bo Chandler był moją ulubioną męską postacią w Przyjaciołach, a Orsona chętnie bym udusił, a przed tym wrzucił do wanny... ewentualnie do stawu.
Fajnie, że ktoś myśli tak jak ja :D Lynette aż przesadnie próbowała udowadniać wszystkim naokoło, że rozumie Toma i wie jaki on jest naprawdę. W siódmym sezonie dzięki scenarzystom trochę zgłupiała, bo często nie zachowywała się racjonalnie. Przykład? Wakacje na Hawaje. Narzekała, że nie żyją tak jakby chcieli a gdy trafia się okazja to zamiast się cieszyć kłóci się z Tomem.
Kto był jeszcze irytujący? Carlos..
Ja tam Lynette zawsze lubiłem, i mimo jej ostatniej wredoty, to nadal ją lubię, bo wiem, że to tylko tymczasowo jest taka wredna.
Najbardziej mnie zawsze wkurzali:
- Orson - W trzecim sezonie był świetny. Potem zrobił się taki (jak moja babcia powiedziała) "naleśnikowaty".
- Katherine - W czwartym sezonie była niesamowita. W piątym beznadzieja. W szóstym już trochę lepiej, ale i tak dobrze, że wyjechała do Paryża.
- Keith - Kompletnie nie pasował do klimatu DH. A do Bree, to już nie wspomnę.
Kocham: Susan, Lynette, Bree, Gaby, Edie, Renee, Carlos, Mike, Tom, KAREN I ROY(THE BEST!!!!) , Bob i Lee, Mitzy Kinsky, Rodzina Bolenów, KARL MEYER, Betty Applewhite, i cała reszta o której nie wspomniałem....
Pozdrawiam!
"- Keith - Kompletnie nie pasował do klimatu DH." - zgadzam sie w 100 procentach! Popsuł poł sezonu...
Mnie wkurzał Victor Lang, bo w moim odczuciu był wpakowany troche na siłe do serialu.
moim zdaniem najbardziej irytującą, a może powinnam powiedzieć najbardziej bezbarwną postacią jest Susan. kompletnie nic nie wnosi do serialu. zarówno bohaterka, jak i aktorka działają mi na nerwy. Susan jak dla mnie mogłaby umrzeć. bez niej serial by nie stracił, a może nawet zyskał.
Nie tylko ty masz takie odczucia. Nic9ollette Sheridan podczas swego procesu wyjawiła, że Marc Cherry rozważał zamordowanie postaci Susan w piątym sezonie. Coś w tym musi być.
szczerze mówiąc nie miałabym nic przeciwko gdyby tak zrobil. na początku Susan byla moja ulubiona desperatką ale z kazdym sezonem byla to coraz słabsza postac moim zdaniem.