Kogo najbardziej nie lubiliście? Napewno było mnóstwo typów bardzo irytujących, swoim zachowaniem doprowadzających do szaleństwa. Moje typy:
-Martha
-Felicia
-George
-Kyla
-Matka Kyla'y
-Zack
-Nina (szefowa Lynette w pracy)
W 6 serii faktycznie Kath nieźle odwalała, ale w sumie było to zabawne i urocze:)
tak, szczególnie urocza i zabawna była jak sie pochlastała nożem i chciała wrobić Mike`a :/
Dla mnie to tez Katherine - od poczatku jej nie lubie.
1. Orson Hodge
2. Keith Watson
3. Katherine Mayfair (ale ta z piątego sezonu, bo w czwartym i szóstym była genialna!)
4. Carolyn Bigsby (sprawczyni strzelaniny z odcinka 3x07)
5. Renee Perry (Chociaż w finale ją trochę polubiłem)
Młody Young, nie wiem dlaczego, ale go nie trawie.
Keith Watson. Największa pomyłka, jeżeli chodzi o wątek Bree.
Orson, Mike, Susan. Z tym, że te trzy postacie zaczęły irytować od pewnego momentu, bo zaraz po ich wprowadzeniu były świetne. Uwielbiam tajemnice Orsona, Susan była na początku moją ulubioną desperatką, a Mike ulubionym z bohaterów męskich. Aczkolwiek o ile Susan i Orsona jeszcze potrafię przetrawić, to Mike'a od piątego sezonu mam dość. Najpierw scena rozwodu z Susan, potem złe traktowanie Susan, jednocześnie w pewnym sensie oszukiwanie Katherine, a potem skrajnie złe traktowanie Kath.
To by chyba była na tyle. Może jeszcze młody Bolen i młoda Solisówna... nie przepadam za tą parką.
nie cierpiałam Kyly, ale wprowadzała zamieszanie i Nory jej mamuśki....irytujące. Felicii też nie lubiłam.
Katherine , Ana, Keth . A Norę , Felicie , Kyla , George (Pigularza) , Martha wręcz przeciwnie, uwielbiam ich, najlepsze ulubione złe charaktery w tym serialu .
Ian Hainsworth, Rex Van De Kamp, Betty Applewhite - to w sumie jedyne osoby spośród wszystkich serii, których nie polubiłam - cała reszta obsady bez względu na swoje dobre czy złe uczynki jest dla mnie świetna ;-)
Burmistrz miasta- mąż Gaby (zapomniałam jak się zwał), Nora i Kyla, George, Zach. Ale chyba najgorsza to była Nora!
może nie znienawidzona, ale szczerze nie do przetrawienia jak dla mnie jest Juanita, corka Carlosa i Gabi. o dzieciach Lynette nie mówiąc..
Hmm u mnie to duzo bylo postaci ktorych nie lubilam przez te 7 sezonow
- Paul Young i Zach, Martha Huber i Felicia Tilman, Betty Apellwihite i jej synowie, Orson tylko 3 i 5 sezonie, Andrew i Danielle w 1 i 2 sezonie, Dave Willams (Dash) - 5 sezonie, Rodzinka Bolenow - 6 sezon, Susan Mayer - 5 sezon tylko, Carlos Solis - 1 sezon tylko, i oczywiscie Nora i jej coreczka Kayla, i to chyba wszystko
ja nie po prostu nie mogę strawić Susan od kiedy zaczęła zadawać się z ty lordem a Mike był w śpiączce. Pokazała że jest puszczalską, megalomańską idiotką na granicy nimfomanii. Miała chyba największą liczbę kochanków, w tym tego okropnego malarza-uchodźcę, pomijając fakt że romansowała z Karlem gdy ten był z Edie. ta ostatnia w filmie była zawsze przedstawiana w kontraście z Susan jako "ta gorsza" podczas gdy moim zdaniem Edie mówiła o swoim charakterze wprost i to czyniło ją o niebo lepszą od Susan.
Tak, Susan to jedyna postać serialu, której wprost nienawidzę
Najbardziej nie lubiłam:
- Zach
- Kayla
- Alejandra (za to co zrobił Gaby)
- Martha
- Andrew
- Danielle
- Felicia
- Sam
-Juanita (czasami)
- Susan (potrafi być wkurzająca, ale na ogół ją lubię)
Totalnie nie trawię Renee - Postać stworzona na siłę, jakby napisana pod nową wersję Edie. Niezbyt zabawna, nieszczególnie atrakcyjna, zwyczajnie nieciekawa, jak dla mnie sztuczna i nieudolnie doklejona do serialu. Pojawiły się co prawda próby rozbudowania jej postaci - ale przemielony już instynkt macierzyński wypadł bardziej żałośnie niż interesująco. Ogromnie żałuję, że Angie zniknęła z serialu po jednym sezonie, natomiast Renee jak widzę niestety zostanie w nim na dłużej..
Susan! Ja wiem, że każda z desperatek jest inna... i super. Ale Susan to zmarnowany potencjał... mogła być taką trochę chodzącą swoimi drogami rozwódką, za jaką miałam ją w pierwszym odcinku, jednocześnie miła, ale też atrakcyjna i taka, co mówi prosto z mostu, co myśli itd., a zrobili z niej "słodką idiotkę" i nie zliczę, ile razy łapałam się za głowę przy kolejnych odwalanych przez nią akcjach, jej wątek był zresztą najsłabszy. Bree była idealną żoną, matką i tą, która stwarzała najwięcej pozorów, Gabrielle była zadziorna i charakterna, i mówiąc szczerze, nawet kiedy zdradzała - pasowało jej to (a mówię to jako największa przeciwniczka zdrad), nawet czekałam na dalsze rozwinięcie tego wątku... a Lynette była najpierw matką siedzącą w domu, potem pracującą, ale zawsze była jakaś, coś ją wyróżniało, ja sama nie mam dzieci, a to była moja ulubiona "desperatka", no a Susan... rany boskie